*
Wystawa fotografii Anny Wójcik
22–31 października 2010
wernisaż 22 października 2010, godz. 17.00
Anna Wójcik
W (nie)przerwanym toku szkolnej (jeszcze!) nauki znajduję (za) dużo czasu na ważniejsze, moim absolutnie (nie)obiektywm zdaniem, zajęcia. I jeszcze więcej czasu na nieuzasadniony sprzeciw wobec wszystkiemu. Nie jest to żadna młodzieńczość i prawa, którymi ta się rządzi, nie, w to nie wierzę. Raczej nabyty syndrom analizowania wszystkiego i wszystkich wokół na czynniki pierwsze. W efekcie otrzymuję marne analizy, które palą moją wiarę żywcem. Czasem, ale jednak, inspirują. Mam za swoje, co?
A oprócz percepcyjnej niemożności, robię jeszcze zdjęcia. W spokoju, frustracji i w mrozie także – robię zdjęcia.
Człowieka chwil kilka
Natłok oczywistości i absurdalności dnia każdego tworzą żmudny, szablonowy schemat życia. normalność powielana dzień za dniem bez zastanowienia doprowadza do przewidywalności. Rutyny, nie do zmechanizowanych ruchów. Krótkie chwile zwyczajności, które hamują cykliczność codzienności, często nieświadomie powodują małą i jednocześnie wielką radość. Żadne wyszukane piękno, jedynie minuta, czasem dwie wpółtworzenia piękna. Piękna sprzecznego, przez co idealnego. Bo to, dostępne jest dla wszystkich. I dla wszystkich w różnej, perfekcyjnej zawsze formie.
Są to obrazy wytchnienia, spokoju, pośpiechu także, zwyczajności i nieznaczących, chociaż często cieszących minut, które, o ironio, tworzą spontaniczną codzienność. Tyle szczęścia w tak zwanym niczym.
|