Szóste Krakowskie Miniatury Teatralne zapraszają na sześć wieczorów, z których już pierwszy przeczy nazwie samego przeglądu – no bo co to za miniatury, skoro w inauguracyjnym spektaklu „Konie narowiste” bierze udział dziesięciu aktorów i septet muzyczny? A przywoła ów spektakl, autorstwa Jerzego Satanowskiego, legendarnego Włodzimierza Wysockiego, jedną z ikon kultury XX wieku. Jerzy Satanowski powróci też do Krakowa ze spektaklem „Biała lokomotywa”, który poświęcił swemu tragicznie zmarłemu w wieku 42 lat przyjacielowi, poecie Edwardowi Stachurze. Zwieńczy z kolei Miniatury wyreżyserowana przez Mártę Mészáros inna muzyczna opowieść – o dwóch jakże słynnych kobietach czyli Marlenie Dietrich i Édith Piaf (w tym roku przypada setna rocznica jej urodzin). Na scenie – szóstka aktorów plus zespół muzyczny. Muzyki nie zabraknie i w komedii, której adaptacji dokonał sam Julian Tuwim, czyli w „Porwaniu Sabinek”, również nie miniaturowej bo z udziałem dziewięciu aktorów. Zaprezentuje go, nie pierwszy raz uczestnicząc w tym lipcowym święcie, Teatr Kamienica. Ta prywatna scena, stworzona przez Emiliana Kamińskiego, firmuje też urokliwą, trzyosobową komedię „Psiunio”, z brawurową rolą Hanny Śleszyńskiej, jak i monodram założyciela tego teatru – „W obronie jaskiniowca”. Opowiadający o zawiłościach w damsko-męskich relacjach tekst Roba Beckera, grany w 30 krajach świata, daje Emilianowi Kamińskiemu maksymalne możliwości ujawnienia swej vis comica. Zatem i wieloobsadowa opowieść o Wysockim, i teatr jednego aktora złożą się na ten szósty przegląd teatralny. A że nie miniaturowy on, że – rzec by się chciało – „maksiturowy” zgoła – nic to. Wszak teatr to sztuka umowna i znacznie ważniejsze, by był sztuką właśnie. To rodząca śmiech, to skłaniającą do zamyślenia, to kojącą pięknymi piosenkami, jak „Padam, padam” czy „Milord”, które rozsławiła Piaf. I takie spektakle Państwu rekomendujemy.
|